BWA Sandomierz Galeria Sztuki Sandomierz
BWA Sandomierz

"Światło nad wodą" Wystawa zbiorowa- 30.08-22.09.2024



Światło nad wodą

Genezą tej wystawy był esej Joanny Gałeckiej „Światło nad wodą”, który ukazał się w Głosie plastyków nr 2/2020 ZPAP. Autorka analizowała w nim twórczość kilku współczesnych artystów, dla których motyw wody jest, nomen omen, źródłem twórczego pobudzenia. Każdy z malarzy pokazuje ją inaczej, w zależności od temperamentu, doświadczenia i intuicji, używa różnych środków ekspresji, stosuje swój rozpoznawalny malarski zapis i sposób kompozycji.
Dla Joanny Gałeckiej Biebrza, a dla Stanisława Baja Bug to rzeki dzieciństwa, nad nimi się wychowali i wzrośli, by ruszyć w szeroki świat. Mieszkając i pracując w dużych miastach (Joanna w Krakowie, Stanisław w Warszawie) odrzucili etos miejski, wracają ustawicznie do korzeni, czują, że tam tkwi ich siła napędowa i tam szukają twórczego impulsu. Bug w obrazach Baja bywa przepastny, mroczny i posępny, to rzeka graniczna i przez to metaforyczna, oddzielająca nie tylko państwa, ale nawet bloki polityczne, religie i geograficzne klimaty. Zamaszyście, wręcz nerwowo, malowane prawie zawsze to same zakole Bugu oscyluje w obrazach Stanisława Baja w kolorach ziemi, przechodzące przez całą paletę mlecznych, mgławych, dymnych i perłowych szarości. Na setkach płócien artysta łączy wyrafinowane piękno z surową i wyniosłą obojętnością natury. Balansując na granicy realizmu i abstrakcji, ulotności wrażeń, metafory i oniryzmu, osiąga w obrazach często wymiar absolutu. Profanum przechodzi w sacrum.
Z kolei dla Joanny Gałeckiej wyzwaniem i niewyczerpanym źródłem inspiracji jest Biebrza oraz cały, unikatowy w skali kraju kompleks torfowisk, mokradeł, łęgów i podmokłych lasów. By sprostać zadaniu i pokazać tę ogromną różnorodność przyrodniczo - krajobrazową artystka stosuje różne techniki malarskie i graficzne. Jej rzeka jest migotliwa, zwinna, skrząca się setkami światełek, życiodajna i trochę kapryśna, kluczy, zwodzi widza i wymiguje się od jednoznacznych opisów. Ale pod pędzlem malarki podczas zapadającego zmierzchu bywa podniosła i uduchowiona, w zgiełku ptasich sejmików rześka i witalna, a podczas nadciągającej burzy mroczna i złowieszcza. Artystyczne wysiłki Joanny to szacunek, a nawet hołd złożony naturze i rodzaj pochwały za jej piękno i rozmaitość.
Podobnie rzecz ma się z twórczością Tadeusza Bałakiera, który ukończywszy krakowską ASP wrócił na stałe do swej rodzinnej Warmii, by tam wśród łąk, lasów i licznych jezior szukać spokoju i natchnienia. Artysta spogląda na świat miękko, czule i refleksyjnie, bez cienia pozy i minoderii chwyta na gorąco lokalną atmosferę i specyfikę miejsca. Lubi malować brzegi jezior porośnięte szuwarami oraz strumienie torujące sobie drogę przez łąki i zagajniki. Częstym motywem jest także przybrzeżny pomost, kładka lub stary mostek z powykręcanymi ze starości deskami. Ten literacki liryzm i nastrojowa nostalgia świadczą o żywym i uczuciowym podejściu do podejmowanych motywów, w których woda stapia się z ziemią, osiągając efekt szczególnej równowagi pomiędzy tym, co wymyślone i zbudowane, a tym, co stworzyła sama natura. W obrazach Tadeusza dominuje ciepła tonacja, zatem woda u niego bardzo rzadko bywa groźna, posępna lub złowieszcza. Światło lokalizuje najczęściej kolor lokalny, dzięki czemu możemy wychwycić na obrazie porę roku i porę dnia. Łagodna zaduma emanująca z obrazów jest jakby refleksją nad życiem jako rodzajem dobrodziejstwa, któremu wystarczy uważnie się przyjrzeć, aby wydało się nam całkiem przyjemne, zaś ludzkie przywary i słabostki roztapiają się w bliskości z naturą.
Inaczej objawia się woda w malarstwie Marii Bieńkowskiej – Kopczyńskiej i Agnieszki Kozień. Dla nich motorem twórczym są podróże, te bliskie i te dalekie, egzotyczne. U Marii górę biorą temperament, żywiołowość i emocje. Zmaga się ona z surowym pięknem północnego krajobrazu, eksploruje norweskie fiordy, fascynują ją polarne zorze przy kole podbiegunowym. Ekspresjonistyczna formuła sprzyja próbom uchwycenia odmętów mórz i nieskończonych przestworzy nad nimi. W tego typu działaniach na pierwszy plan wysuwa się spontaniczność gestu, ciągłe budowanie tkanki malarskiej, częste przełamywanie kompozycji w trakcie pracy. U Marii dominuje kolor zuchwały, silnie napigmentowany, czysty, rozwibrowany światłem, kładziony gęsto i zadziornie. Całość tworzy bogatą, wręcz muzyczną tkankę obrazu, dźwięczną paletę podbudowaną bogactwem faktur, past, laserunków i kombinacji lśniących i matowych werniksów.
Również Agnieszka Kozień eksploruje motywy z egzotycznych wypraw. Ciekawość świata, idea wolności i swobody, chęć podróżowania po nieznanych lądach są stale obecne na jej płótnach. Są to najczęściej krainy szeroko rozumianego południa, krainy ciepła, zachodzącego słońca i pogody. Z obrazów emanuje harmonia, powściągliwy spokój i niespieszna zwyczajność osiągana za pomocą prostych środków wyrazu takich jak linearność i rezygnacja z perspektywicznej głębi. O ile na obrazach Marii nie występują żadne oznaki cywilizacji, ani te dobre ani te złe, to w obrazach Agnieszki bardzo często na dalszym planie pojawiają się figury ludzkie potraktowane jako sztafaż. Drobne sylwetki dzieci baraszkujących beztrosko w wodzie lub rybacy zarzucający swe sieci stają się nieodzownym elementem kompozycji. Te postaci są jakby łącznikami między nią, a szerokim kulturowym dziedzictwem, który jest jej i naszym udziałem.
Jeszcze inaczej wygląda aspekt wody w twórczości Haliny Nowickiej, w jej obrazach, tak jak u Marii Bieńkowskiej – Kopczyńskiej, bardzo rzadko odnajdziemy ślady człowieka i jego działalności, jednak trudno określić konkretną proweniencję jej płócien. Są to brzegi jakichś jezior, stawów, może nawet kałuże, ale rodowód i źródła inspiracji schodzą na drugi plan. Ten malarski zapis jest bardzo różnorodny i z pewnością sekretny, jest mieszanką technik tradycyjnych i możemy tylko domyślić się rozmaitości malarskiego zapisu: od delikatnych podmalówek do impastu szpachli. Zmienny jest też sposób komponowania od szerokich, panoramicznych planów po ciasne kadry. Malarka w zbożnym skupieniu odmalowuje i przetwarza zmarszczki na wodzie, refleksy odbitych świateł, rytmy szuwarów, chaos sitowia. Najważniejsze wydaje się stworzenie wyszukanego nastroju, uzyskania atmosferyczności chwili, tak aby motyw zlał się i splótł w zjawiskową, na wpół abstrakcyjną całość, w szaradę niedopowiedzenia i tajemnicy.
Joanna Gałecka we wspomnianym eseju pisała: …W religiach i folklorze wielu narodów zachowały się obrzędy, gdzie woda występuje jako symbol życia i odrodzenia. Świadectwa badania jej tajemnic, obserwacji i inspiracji zachowały się w różnych dziedzinach sztuki, w tym również w malarstwie. W ogromnej ilości obrazów, od sielskich widoczków po arcydzieła, malarze wyrażali swój podziw dla żywiołu wody oraz związku z przyrodą, przynależności do niej…Malarze wybierając temat wody, nadają jej niespotykane, nowe znaczenia, formy i symbolikę, tworząc aurę szczególnego spotkania z naturą. W klimacie wakacyjnej beztroski odmalowują, chwytają zachwyty zastane w codzienności ulotnych, mijanych chwil. W nieruchomych obrazach zatrzymują świat, który przemija, przepływa. Wodne ukiyo-e.
I właśnie ta wystawa ukazuje fascynację i oczarowanie substancją wody, która może być odwieczna i życiodajna; źródlana i bieżąca; słodka i słona; mętna i cicha, gregoriańska i kolońska. Woda jest jednym z żywiołów, odwiecznym archetypem oraz toposem literackim. Według Talesa z Miletu wszystko powstało z wody i składa się z wody. Uzasadniał swoją teorię obserwacją, że wszystko co żywe, żyje wilgocią, a martwe schnie. Z kolei Heraklit, ojciec relatywizmu, dodawał, że wszystko płynie i nie sposób wejść dwa razy do tej samej rzeki. Wodzie przypisywano moc zapomnienia, symbolicznego oczyszczania, zmywania brudu i grzechu. I jak udowadnia ta wystawa, woda ma także moc twórczą, może być podnietą, pokusą oraz przyczyną malarskich zachwytów i olśnień.
Michał Baca
Dolina Biebrzy to moja duchowa ojczyzna, moja wielka inspiracja. Nawet gdy jestem daleko od niej, noszę w sobie jej obraz w rozlicznych postaciach. Przez tęsknotę, jestem przy niej. Od lat uczę się malować ten trudny, zmienny pejzaż. Na początku robiłam ćwiczenia malarskie bezpośrednio w plenerze. Pierwsze obrazy zbudowane były z podziałów, deseni wody, ziemi, nieba. Z czasem te wrażeniowe próby zamieniły się we wnikliwą obserwację pejzażu z jego detalami, ale też pejzażu jako elementu kosmosu, rządzącego się własnymi, naturalnymi prawami , wplecionymi w cykl czterech pór roku.
Joanna Gałecka
Gdybym miał pracownię na środku Marszałkowskiej, to też malowałbym Bug. To jest moja namiętność. Jak z kobietą, musi być jakaś namiętność . Bug to mroczna rzeka, piękna i niebezpieczna, trochę zołza. Jej obraz wciąż mam przed sobą, choć nie wiem jaki on miałby być. Za każdym razem niespodzianka i każdy jest niedoskonałością. Rozpaczliwie wciąż szukam, wciąż się uczę, wciąż zmieniam.
Stanisław Baj
Malując w plenerze, przyrodę odbiera się wieloma zmysłami. Działa również to, co się słyszy, czuje się jej zapachy. Wszystkiego można dotknąć. Dzięki temu łatwiej zapisać na obrazie to, co ulotne, zmysłowe. Doświadczenia, obserwacja wody, wtopienie się w przyrodę, bycie jej częścią, to wszystko ma wpływ na końcowy efekt.
Tadeusz Bałakier
Gdy zaczynam malować, chcę ogarnąć, wtopić w obraz cały świat, jednocześnie, żeby mnie nie przerastał, nie przerażał. I zawsze przeżywam niedostateczność środków .Woda zawsze była dla mnie żywiołem i wyzwaniem. Bywa groźna i nieposłuszna. Dla mnie malowanie morza jest tęsknotą za wolnością. Daleki horyzont, za którym jest życie, którego nie mogę doświadczyć, którego nie znam, o którym marzę, gdzieś głęboko pragnę. Pejzaże z fiordami, wyspami to pejzaże o samotności i osamotnieniu. Norwegia podpowiedziała mi, że światło przychodzi zza tych skał, które są groźne, niedostępne, drapieżne.
Maria Bieńkowska – Kopczyńska
Uwielbiam patrzeć na wodę i uwielbiam być nad wodą. Lubię dotyk wody, to jak przepływa, jak otacza zanurzające się w niej ciało. I nie ma dla mnie wielkiej różnicy, czy to jest ocean, morze, jezioro czy rzeka. Nawet kałuża potrafi mieć w sobie coś magicznego. To jak odbija światło, kolor nieba, jak marszczy się na wietrze. 
W wielu miejscach na świecie miałam poczucie wspólnoty z ludźmi, którzy o zachodzie słońca gromadzą się na plaży, klifie, pomoście czy choćby na brzegu rzeki, żeby podziwiać spektakl, kiedy woda oddaje barwy gasnącego dnia.
Agnieszka Kozień
Temat wody pojawia się u mnie często, to jest taki świat niby rzeczywisty, a nierzeczywisty. I jeszcze głębia, to co się dzieje na wodzie i pod nią głęboko rozgrywa. Pretekstem musi być zachwyt, a zachwyt już jest metafizyką…Myślę, że mogłabym malować tylko te wody i byłoby to niewyczerpane źródło. Trzeba mieć pewną odwagę, żeby nie być zbyt zachowawczym w malowaniu.
Halina Nowicka

Tekst eseju zamieszczony był w "Głosie Plastyków", pisma informacyjno-artystycznego.
ZPAP Okręg Krakowski 2/2020.

Załącznik za zgodą autorki.

Światło nad wodą

Joanna Gałecka

Każda chwila z naturą uwalnia nasze wewnętrzne dobro

oraz niesie dary dla naszego ducha.

Mądrość Czoktawów

Październik. W końcu po długiej przerwie, dotarłam nad Biebrzę Na wodzie, pod mostem kaczki, plamy kolorowych chmur plączą się z liniami łodyg wodnych roślin, zmarszczek fal, Popołudniowe światło zagarnia sobą cały świat, jakby wiedziało, że to ostatni moment jego królowania i za chwilę spadnie za kraj ziemi, którą pokryje chłód i mrok. Wyrywa pejzaż z ustalonego schematu niebo-ziemia, przechodzi, przenika przez materie powietrza, cieczy, organizuje zaskakujące, ruchome strategie na powierzchni wody. To co nie jest płynnością i falą światła zmienia w sylwetkę, cień na wodzie. Wydarzenia astronomiczno- fizyczne, zdają się być magią. Przyglądam się tym zmianom, zapisuję w pamięci i na szybkich pastelach. Biebrzę i jej rozlewiska rysuję, maluję od lat. Maluję z pozycji wędrowca, który przysiadł na chwilę. Rejestruję te bliskie światła, formy na wodzie i w jej sąsiedztwie, i te rozlegle podzielone w desenie wód, trzcin, łąk. Z tych plenerowych inspiracji powstają też obrazy i drzeworyty w pracowni.
Woda to motyw obecny w sztuce od tysiącleci. Jako życiodajny dar, jak wyjątkowy skarb doceniali ją szczególnie ludzie mieszkający w krajach pustynnych. W piaskach Azji Środkowej archeolodzy znajdują resztki ceramicznych naczyń, na których dominują wodne elementy: zarysy rzek, symbole kropel deszczu, śniegu. Oddawano wodzie boską cześć i nawet budowano dla niej świątynie. Do dzisiaj wiosną obchodzi się tam święto pod hasłem „Kropla deszczu-Drobina złota!”, a czasem słyszy się powiedzenie: „Woda to krew ziemi”. W religiach i folklorze wielu narodów, w tym również w Polsce, zachowały się obrzędy, gdzie woda występuje jako symbol życia i odrodzenia. Świadectwa badania jej tajemnic, obserwacji, inspiracji, zachowały się przez wieki w rożnych dziedzinach sztuki, w tym również w malarstwie. W ogromnej ilości obrazów, od sielskich widoczków po arcydzieła malarze wyrażali swój podziw, zachwyt dla potęgi przyrody oraz związek, przynależność do niej. Chce się tu przywołać dzieła Turnera, Ajwazowskiego, Chełmońskiego i innych.
Malowanie w plenerze, wnikliwe obserwowanie, medytacja zjawisk jest obecnie rzadkością. Pewien rodzaj poświecenia, ciągłe powroty w plener, indywidualne przeżycia, które towarzyszą tej wyjątkowej pracy są jednak dowodem na to, że natura wciąż fascynuje i może być wielką nauczycielką. W malowanym pejzażu w kompozycji, analizie formy, kolorytu, światła, może przemówić ekspresja uczuć, temperamentu twórcy lub cisza. Artysta może stać się, przekaźnikiem ukrytych praw, które kierują jego intuicją, wrażliwością i które w efekcie, w sposób tajemniczy, przemawiają w jego dziele. Są malarze, którzy chętnie wybierają właśnie pejzaże z wodą, współbrzmiący zespół substancji, struktur, zjawisk. Tworzą aurę szczególnego spotkania z przyrodą, z jej wieloznacznością, wielodźwięcznością, dając jej niespotykane nowe znaczenia, formy, symbolikę lub w prostych motywach z ptactwem wodnym , zachodami słońca, w klimacie wakacyjnej beztroski, odmalowują, chwytają zachwyty zastane w codzienności ulotnych, mijanych chwil. W zmienności zjawisk tworzą własne obrazy świata, który przemija, przepływa… Wodne ukiyo-e. Współcześnie też jest grono malarzy, których szczególnie czaruje, inspiruje pejzaż jezior, rzek czy mórz. Oto kilkoro z nich.
Malarzem wiernie czerpiącym z przyrody jest Tadeusz Bałakier, który po ukończeniu krakowskiej ASP wrócił w swoje rodzinne strony, do warmińskiej wsi Kłębowo, koło Lidzbarka Warmińskiego. Tematy jego obrazów to pejzaże najbliższych miejsc, w tym te związane z wodą, której na Warmii, jak wiadomo, nie brakuje.
Tadeusz Bałakier: Mam wszystko w zasięgu ręki, w najbliższych okolicach. Mieszkam w takim miejscu gdzie wody jest sporo. Jezioro mam 2 km od siebie. Obserwacja, kontakt bezpośredni w plenerze, to ma wpływ na moje malarstwo. Malując w plenerze, przyrodę odbiera się wieloma zmysłami. Działa również to co się słyszy. Czuje się zapachy. Wszystkiego można dotknąć. Dzięki temu łatwiej zapisać na obrazie to co ulotne i zmysłowe. Doświadczenia, obserwacja wody, wtopienie się w przyrodę, bycie jej częścią. to wszystko ma wpływ na końcowy efekt. Przyroda podpowiada wiele sytuacji. Jeśli warunki atmosferyczne nie pozwalają skończyć, wracam do tego miejsca, nawet wielokrotnie. Staram się skupiać nad jakimś tematem. Tak malować, żeby się nie spieszyć. Wcześniej pracowałem bardziej spontanicznie. Chciałem namalować obraz od razu. Teraz najpierw szukam jakiegoś miejsca. Przed malowaniem, wcześniej, szkicuję. Zaczynam malować… Wracam o tej samej porze, żeby światło było takie samo. Staram się dużo analizować, więcej myśleć. W plenerze wiele rzeczy rozprasza. Wiele pomaga,, ale też przeszkadza. Światło zmienia się bardzo szybko. Temat malarski chce się zatrzymać w jakimś punkcie, więc doświadczenie z pleneru przenosi się do pracowni. Ostatnio praktykuję taką rzecz, że po doświadczeniu plenerowym , zamykam oczy. Później staram się zobaczyć ten obraz w mojej wyobraźni i mogę nad nim pracować w pracowni. Jeżeli pojawia się jakiś temat i wiem, że jest to temat świetny, że jest idealny, to ważne jest, żeby tego nie odkładać. Zauroczenie miejscem, sytuacją sprawia, że malowanie jest bardziej emocjonalne, bo związane z tym co olśniło, Emocje pomagają i sprawiają, że jest coś jeszcze, cos więcej na obrazie.
Obrazy Tadeusza tchną łagodnością. Choć często posługuje się czystymi kolorami , w zestawieniach osiąga atmosferę delikatnej harmonii, pogodnego spokoju. W obrazie z drewnianym pomostem woda przybrzeżna jest i krystaliczna i wielobarwna. Artysta na niewielkim płótnie zawarł głębię wodną prześwietloną ciepłym światłem, pod jej przezroczystym, mistrzowsko namalowanym, ciężarem zarysowuje się dno. Czuje się też taflę wody, zaznaczoną subtelnymi plamami odbić nieba. Spokój wody, jej wodną objętość, „mokrość”, podkreśla precyzyjnie odmalowany, szorstki, styrany czasem, drewniany pomost. W innym obrazie powierzchnia wody to mozaika, z kolorystycznym podziałem światła i cienia. Czyste barwy są jakby ukojone delikatnymi szarościami, beżami i błękitami.
Tadeusz Bałakier : Woda jest tutaj spokojna, jeziora są, strumyki. Taką wodę u siebie obserwuję. Staram się laserunkami złagodzić kolory, żeby nie były zbyt agresywne. Obserwacja bazuje na subtelnościach. Będąc w Krakowie, też jeździłem za miasto i malowałem. Na Warmii jest inna przestrzeń. Zdecydowałem, ze chcę tutaj malować. Poza tym mam tu sad, mam ogród. Kiedy zajmuję się ogrodem odpoczywam od malowania i odwrotnie. Praca w sadzie odpręża psychicznie. Światło północne bardziej mi odpowiada.. Dzieciństwo, zakodowane emocje z dzieciństwa, związek z przyrodą ,moje osobiste, wewnętrzne doświadczenia, na pewno mają wpływ na moją twórczość. Tu są…tak delikatne różnice w kolorze, w świetle…
Obrazy Tadeusza to malarstwo pejzażowe, realistyczne, z nutą delikatnej, ciepłej poetyki, które wynika ze stosunku artysty do świata i wypracowanej subtelnej, wyczulonej na kolor i światło metodzie malarskiej
Jezioro pojawia się też często na płótnach Haliny Nowickiej. Jej malarstwo mogliśmy podziwiać na wystawie „Kobalt” w Galerii Zofii Weiss. Halina mieszka w Sieradzu, ale nieustannie wraca w plenery mazurskie.
Halina Nowicka: W Łękuku mamy pokój z widokiem na jezioro. Przyjeżdżamy tu w porze zimowo-wiosennej i za każdym razem doświadczam euforii, z powodu tego co się dzieje na niebie, na wodzie, Z powodu deformacji jakie dokonują się w roślinach. Nic nie kwitnie i wszystko jest w moich ulubionych szarościach. Temat wody pojawia się u mnie często, to jest taki świat niby rzeczywisty, a nierzeczywisty. I jeszcze głębia. To co się dzieje na wodzie i pod nią głęboko rozgrywa. Jeszcze lód. Strasznie to lubię. Pretekstem musi być zachwyt. Zachwyt jest już metafizyką.. Mnie zachwycają małe rzeczy, bliskie, wąskie kadry, nie ogromne przestrzenie, góry, dalekie horyzonty. Takie coś podrasowane światłem, zdeformowane. I właśnie światło, to jest bohater moich obrazów. Ja, jak wyjeżdżam jestem bardzo czujna na to światło. Jestem tak podekscytowana, że nie jestem w stanie się zrelaksować, na przykład kiedy zachodzi słońce, Uważam żeby czegoś nie stracić z tego widoku. Myślę, że mogłabym malować właśnie tylko te wody i byłoby to być niewyczerpane źródło. Trzeba mieć pewną odwagę, żeby nie być zbyt zachowawczym w malowaniu. Nie chodzi mi o kolor, ale o rodzaj powierzchni, to mnie interesuje. To daje mi możliwość zabawy fakturami, szukania nowych sposobów kładzenia farby, drapania, a teraz pruszenia. Bez przerwy coś mi się zmienia, bo szybko się nudzę, bo nie powtarzam tematu, nie powielam. Chcę za każdym razem podejść do tematu na świeżo, za każdym razem mieć ten wielki znak zapytania, nadzieję, ze stworzę obraz życia. Jest nowy obraz i nadzieja, że coś nowego odkryję, cos nowego mnie zafascynuje. Obecnie w pejzażu interesuje mnie forma, bardziej niż to, co to konkretnie przedstawia. Powierzchnie, faktury- to jest interesujące. Chcę ten pejzaż rozgrywać, myśląc abstrakcyjnie. Niektóre obrazy wydają mi się bardzo realistyczne, a inne są tak „odjechane” od realizmu, że trudno zobaczyć, co to jest.
Na obrazach Haliny światło uzyskuje nową zróżnicowaną świetlistość. Czasem jest jak, srebrząca się nić, wątek w kobiercu, ścieg połyskującego haftu. Czasem jak kombinacja kolorowych neonów. Lód otrzymuje chropowatą matowość. Iskry słońca delikatnie odbite od wody rozpływają się jasną mgłą w parze wodnej. Światło rozkłada się na gładkiej płaszczyźnie, rysuje zmarszczenia od wiatru, zaznacza istnienie roślin. Świecącymi punkcikami gra. Jej obrazy odbieram też słuchem. Kiedyś, oglądając prace Haliny, miałam wrażenie, że słyszę „ Jeux d’eau.”(„Radość wody”) M. Ravela.
Halina Nowicka: To prawda, nieraz to co maluję, kojarzy mi się z dźwiękiem i nawet daję tytuł: ”Zapis”, bo tak jakbym zrobiła zapis nutowy. Tak jakbym zapisała swoimi znakami jakąś melodię. Generalnie lubię wyzwania, nie lubię tkwić w strefie komfortu ( jak to się teraz mówi). Jak maluję, to lubię ten element niewiedzy, ciekawości, niepewności. nieporadności. Wiem, że muszę się do tego przyłożyć. Polegam bardziej na emocjach i intuicji niż na rozumie, koncepcji. Lubię polski pejzaż. To że słońce nie powstaje znikąd, a że ma swoją określoną drogę, która naprawdę ma znaczenie w budowaniu światłem tego co widzę. Musze mieć coś z czego zerkam . może to jest cos z przyzwyczajenia , z tego malowania z natury. Robię więc zdjęcia.. Zawsze mam też w sobie takie poczucie, taki obowiązek, żeby ten obraz był pozytywny. Chciałabym namalować zdarzenie, żeby to działało czymś dobrym. Ja maluję dla odbiorców . Może to jest kwestia mego charakteru, że ciągle o kimś myślę. I tu też jest rodzaj takiej pewnej troski. Żeby widz lubił mój obraz, żeby miał dobry dzień
Emocje i materia malarska obecne są również w przedstawianiu mórz i rzek w malarstwie Marii Bieńkowskiej- Kopczyńskiej. Jednak nie zniża się ona do wody, jak Halina Nowicka, nie wybiera wątków z fragmentów rozległych mazurskich jezior. Marysia na swoich płótnach rozciąga szerokie horyzonty mórz obcych krajów. Kilka lat temu jej obrazy, pełne żywiołów wodnych zapełniły Galerię Pryzmat. Zamaszyście malowane fiordy, góry, skały atakowane były światłem i wodą . Szalone fale morskie nacierały na widzów. Słońce spadało w czeluście głębin. Pełne dynamiki materie prowadziły barwne, fakturowe zabawy i wojny, Maria, osoba o drobnej posturze stworzyła obrazy eksplodujące bogactwem kolorytu i temperamentu, w których gwałtowność przetykana jest kobiecą czułością,.
Maria Bieńkowska-Kopczyńska : Nie miałam potrzeby malowania intelektualnych obrazów. Raczej interesowały mnie emocje. Pejzaż zawsze towarzyszy jakiemuś wewnętrznemu przeżyciu. Woda zawsze była dla mnie żywiołem, Była groźna, nieposłuszna. To oczywiście dotyczy mego wewnętrznego przeżywania. Bardziej dotyczy mojej duszy, duszy człowieka. Gdy wchodziłam w pejzaż, zastanawiałam się i… samo przychodziło. Z Carrary zapamiętałam ukryte światło, a Norwegia mi podpowiedziała, że to światło przychodzi niewiadomo skąd , zza tych monumentalnych skał , które są groźne, niedostępne, drapieżne. Dla mnie malowanie morza jest tęsknotą za wolnością. Jest daleki horyzont, za którym jest życie, którego nie doświadczyłam, którego nie znam, o którym marzę, gdzieś głęboko pragnę. Tak zawsze myślałam, że jak będę nad morzem i będę malować morze, to zrealizuje się coś co jest w mojej tęsknocie. Za horyzontem będzie lepiej. Pejzaże z fiordami, wyspami to pejzaże o samotności, osamotnieniu. Może to jest związane z naszym zawodem , z osamotnieniem. Te światy były takie niedostępne. Woda kojarzy się też z oczyszczeniem. Woda jest uzdrawiająca. Łodzie, ptaki… i zawsze jest tęsknotą za czymś, czego chciałabym doświadczyć. Bardziej... Jak zaczynam malować chcę ogarnąć, wtopić w obraz cały świat, jednocześnie żeby mnie nie przerastał, nie przerażał. I zawsze przeżywam niedostateczność środków. Malowałam też rzeki. Przyroda jest dla mnie czymś bardzo naturalnym, bo wychowałam się na wsi, więc rzeka zawsze kojarzyła mi się z dzieciństwem. z utuleniem, z bezpieczeństwem. Jednak jak pojechałam nad Bug, to rzeka wydala mi się obca. Może dlatego, że malowałam ją po wszystkich obrazach z morzem i fiordami. Rzeka płynie i jest głęboka, a ja trzymałam się na tafli wody. Ta tafla była dla mnie nieprzewidywalna, bo światło po niej przemyka , ślizga się. To światło pojawia się w takich miejscach, w których się go nie spodziewasz. Jest widoczny ruch, jak ta płaszczyzna wody się zmarszczy. Są też odbicia drzew. Woda w Bugu była zgniłozielona, musztardowa, zaskakująca. Tak się wydaje, że był tam też kolor nieba, które się odbija,. Nie była tak jak morze otwarte lecz zamknięta w korycie, taka utulona, przez ograniczenie drzewami, brzegiem.
Pisząc o Bugu trzeba wspomnieć podlaskiego malarza Stanisława Baja. Jego rodzinna, nadbużańska wieś Dołhobrody, to dla niego źródło poznawania świata i sztuki. Nie zmieniły tego ani studia ani praca pedagoga w warszawskiej ASP.
Stanisław Baj: Jeśli miałbym pracownię na środku Marszałkowskiej, też malowałbym Bug. To jest moja namiętność. Jak z kobietą , musi być ta namiętność. Bug to mroczna rzeka, piękna i niebezpieczna. Trochę zołza. Jej obraz wciąż mam przed sobą, choć nie wiem jaki on właściwie miałby być. Za każdym razem jest niespodzianka i każdy jest niedoskonałością. Rozpaczliwie szukam, wciąż się uczę , wciąż zmieniam.
W Krakowie. mogliśmy oglądać dwie wystawy Stanisława. Przed laty w Krypcie u Pijarów artysta przedstawił ekspresyjne portrety mieszkańców swojej wsi, w tym portrety matki. Na drugiej wystawie, w Muzeum Etnograficznym w 2018r. dołączył temat, również związany z rodzinnymi stronami, rzeka Bug.
Stanisław. Baj: Ta rzeka towarzyszy mi od dzieciństwa. Oczywiście na początku szukałem, jeździłem w różne miejsca. Z czasem dojrzewała we mnie myśl, że tak naprawdę zobaczę ją z jednego. Jest to moja prawda rzeczywistości, oglądania świata, moje odkrywanie istoty tego świata. Wierzę, że wszelkie przyrodnicze formy życia, posiadają swoją osobowość, duchowość.
Wiadomo rzeka, to nie tylko miłe chwile, piękne widoki, ale też dramaty. Pamiętam jak utopiła się dziewczyna. Właśnie skończyła studia. Szukali jej starą metodą, z talerzem, świecą i święconym chlebem. Znaleźli . Chłopaki stali nad nią , czekali aż przyjedzie milicja, a ona tam leżała w tej wodzie taka młoda, piękna… Jak Ofelia…
Malarstwo o tematyce bużańskiej Stanisława Baja przeszło proces od realizmu ekspresyjnego do kompozycji kontemplacyjnych. Wczesne obrazy to energicznie malowane krajobrazy z rzeką, z rozświetloną, przybrzeżną skarpą. Wiele z nich to scenerie, które tworzą rodzaj teatru dla głównych aktorów, wody i światła. Brzegi, skarpy z krzakami, drzewami stają się kulisami, bramą, która uchylona daje dostęp do przestrzeni nieba , ta z kolei przenosi się na pierwszoplanową taflę rzeki, tworząc na niej figuracje świetlistej lub mglistej materii z długimi cieniami i dyskretnymi lub zdecydowanymi poziomymi kierunkami nurtu rzeki. Pejzaże pokazane w Muzeum Etnograficznym wprowadzają w inny wymiar. Tracą charakter pejzażowy. Niektóre to tylko tafla wody. Niemal monochromatyczna kolorystyka, działanie wewnętrznego światła, prowokują do zatrzymania i chwili wyciszenia . Są tak inne od niemal wyciosanych w materii farby, sąsiadujących portretów. Stanisław wypracował pewną charakterystyczną atmosferę, ambiwalencję łączącą w sobie gorączkową brawurę z głębokim ładem, ukrytym wewnętrznym pulsem obrazu. Nawet kompozycje bardzo syntetyczne, powierzchownie spokojne, przepełnione są energią życia, oddechem. Przy oszczędnej, kolorystyce, dominuje reliefowa materia i światło niemal metafizyczne. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że na przedstawieniach granicznej rzeki Bug, spotkały się dwa światy: ekspresja silnego światła i mroku kojarząca się z płótnami mistrzów zachodniego baroku i wewnętrzne światło wschodniej ikony. Wychodząc od konkretnego fragmentu krajobrazu, autor odcina się od niego. Tematy dostają nową tożsamość.
Stanisław Baj: Na obrazie trzeba oddzielić się od rzeczywistego i stworzyć go niejako na nowo.

* * *

Chwila pożegnania. Sitowie gaworzy ptasimi głosami. Stadka żurawi kierują się do swych noclegowisk. Na wstędze rzeki połyskuje wieczorna zorza. Zapada noc.


Halina Nowicka, Blask, akryl na płótnie 50X100cm, 2023Halina Nowicka, Dotyk, akryl na płótnie, 70x100cm, 2023Joanna Gałecka, olej na płótnie 50X100cm, 2016
Joanna Gałecka Jasna dal, olej na płótnie 50x50cmTadeusz Bałakier, Na porannym brzegu, olej na płótnie 50X70cm, 2019Tadeusz Bałakier, Marcowa rzeka, olej na płótnie 80X120cm, 2023
Maria Bieńkowska - Kopczyńska, Światła Północy 1, olej na płótnie 70X100cm, 2016Maria Bieńkowska - Kopczyńska, Światła Północy 2, olej na płótnie 70X100cm, 2016Agnieszka Kozień, 2021, Wyspa 20, olej na płótnie, 50x65cm
Agnieszka Kozień, 2023, Wszystkie zachody 16, olej na płótnie, 65x50cmZaproszenie
1

Agencja reklamowa GAMA © 2009